Stało się to w dniu Pańskim Roku Dwa Tysiące Dwudziestego Piątego, w grodzie Sanok, nad Sanem rozkwitłym. Tam oto odbyła się szósta edycja Biegu na Maksa.
Nie był to bieg zwyczajny, lecz uczta ducha i ciała, albowiem zbiegł się z pamiątką wielką – tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego, pierwszego Króla Polski. I jak on niegdyś koroną uwieńczony, tak miasto nasze i jego ulice zostały uwieńczone Waszymi krokami, śmiechem, śpiewem i wspólnotą serc.
Było Was tak wielu, iż serce nasze napełniło się radością. Jedni pierwsi, drudzy ostatni, mali i wielcy, a wszyscy razem uczyniliście dzień ten pamiętnym, dniem radości, współzawodnictwa i braterstwa. Za to wszystko – chwała Wam i wdzięczność nasza!
Poznajcie tych, co w cieniu stali, lecz dzień i noc trudzili się, by święto to się ziściło. Byli to cisi rycerze i pomocnicy:
To oni miesiącami pracowali, by jeden dzień stał się ucztą, wspomnieniem i dziełem. Niech imię ich zapisze się w księgach Sanoka!
A któż powie, że bez ludu i młodzieży coś podobnego by się ziściło?
Lud Kaplica Św. Maksymiliana przyniósł dary swe – ciasta pachnące, grochówkę sycącą, watę cukrową i popcorn dla dzieci. Ogród i zaplecze przygotowali, a każdy medal na mecie ich troską był otoczony. Za to – Bóg zapłać!
Młodzież z I Liceum Ogólnokształcące im. KEN w Sanoku wraz z pedagogami – oto prawdziwy filar biegu! Oni to wystawili Biuro Zawodów, oni czuwali nad depozytem, oni malowali twarze, pilnowali trasy i po wszystkim w godzinę uczynili tak, że śladu po biegowej uczcie nie było. Chwała Wam, młodzi Sanoka!
Do tego Muzeum Historyczne W Sanoku stroje i wiedzę historyczną dało, Klub Sportowy Komunalni Sanok – Lekkoatletyka zabawili dzieci grą sportową, SanOk Biega przygotowało punkt odżywczy, a Medyczna Szkoła Policealna im. Anny Jenke w Sanoku obsługiwała pomiar ciśnienia, masaże oraz animacje z dziećmi..
Oto dusza biegu – lud i młodzież Sanoka!
Jeśli kto choćby pomyśli, że bieg taki ziścić się może bez czujnych strażników niech mu język sczernieje! Oto na rogach ulic stanęli strażacy w hełmach błyszczących, policjanci czuwający, ratownicy gotowi by serce ludzkie ocalić, goprowcy – rycerze gór, którzy zstąpili, by wspierać.
Wdzięczność składamy:
To oni zamknęli drogi, by tor biegu uczynić wolnym i bezpiecznym. To oni czuwali, by nikt nie ucierpiał. Pokłon Wam, Strażnicy!
Jako na jarmarku średniowiecznym, tak i w Sanoku znaleźli się mieszczanie i kupcy hojni, którzy darami swymi wsparli biegaczy i rodziny. Były to dary przeróżne:
Nie zabrakło też napitku źródlanego od Woda Źródlana Iwoniczanka, co gasił pragnienie każdego rycerza biegu.
Czuwali też wierni druhowie:
I wreszcie patroni medialni, co wieść o biegu nieśli daleko – niech Wasza hojność i trud zapiszą się w księgach złotymi literami!
Tak oto kończy się kronika szóstej edycji Biegu na Maksa, wydarzenia radosnego, pełnego serca, pracy i wspólnoty. Niechaj pamięć o tym dniu trwa, a duch biegu niech rośnie w siłę, byśmy i w latach przyszłych spotykali się znowu – ku zdrowiu, ku radości, ku chwale Ojczyzny.
Ad coronam! Curramus ad gloriam!
więcej zdjęć na naszym profilu na Facebooku: https://www.facebook.com/SanokBiegMaksymiliana


































